- A czego ty byś chciała?
- Ja? Ja
chcę istnienia, a nie odpychającej monotonnej egzystencji! Inteligentnych
rozmów wieczorami w knajpie w dymie papierosowym, przeżyć, emocji, doświadczeń!
Czegoś nowego, a nie ciągle - szkoła, dom, szkoła. Mnie to już nudzi, dręczy,
mnie to już dobija. Jak można tak mało
tego życia mieć dla siebie? Zabijamy wszystko, co prawdopodobnie byśmy
pokochali, bo nikt nas nie nauczył, że to trzeba pielęgnować. Myślisz, że mnie
krytykują za moją filozofię i życiowe cele? Phi, nikogo to nie obchodzi, gdzieś
mają moje przemyślenia, weltschmerze i inne pytania bez odpowiedzi, wszystko to
jest tylko moje i niczyje. Gdy masz problem z doborem naturalnym, który nieźle
namieszał w teorii boga-projektanta, to w domu odpowiada ci głucha cisza... A
jak spodnie mają dziury w różnych dziwnych miejscach, to zaraz sypie się lawina
komentarzy, jak ty wyglądasz, co ty sobą reprezentujesz... W dupie za
przeproszeniem mają wszyscy istnienie, liczy się przetrwanie, bycie, a w tym
byciu liczy się jak? nie dlaczego?.
- A jaką ty
masz tę filozofię i cele? ;P
-Widzisz?!
Nawet ty sobie kpisz, choć jesteś jedyną osobą, z którą mogę pogadać. Nie lubię
mówić w próżnię, a większość moich rozmów to właśnie takie biadolenie o
bzdetach, które pochłania eter. Jeśli chciałabym szanować słowa, to
wypowiadałabym zaledwie kilka na dzień. Może to byłby ciekawy eksperyment –
oszczędność słów, przecież i tak 70 procent naszej komunikacji to mowa ciała.
Za bardzo sobie jednak cenię erudycję i siłę mowy i to cholernie przyjemne
uczucie, gdy się powie coś, co dławi twojego partnera konwersacji jego własną
śliną.
Czasami
jednak nie mam kontroli nad słowami. Właściwie, to rzadko mam nad nimi
kontrolę, chyba tylko jak jestem na scenie. Może dlatego scena mnie tak
pociąga, to poczucie, że coś w pełni zależy tylko ode mnie. Silna jest we mnie
ta chęć bycia samej sobie. Kojarzysz ten wiersz Mirona „być sobie jednym / taki traf mi się” ?
Dla mnie to dramatyczne marzenie o całkowitej autonomii, tylko coraz częściej
się przekonuję, że ona jest niemożliwa.
A takie
słowo codzienne jest puste. To głupie ‘cześć’ rzucane z grzeczności osobom, których
za kilka lat nawet nie będziesz pamiętać. Rozmowy o pogodzie, które są i zawsze
będą odpowiedzią na każdą ciszę, suchary, najnowsze demoty, co ten i tamten
„odwalił”, jaki zboczony żart rzucił dzisiaj pan od fizyki... Niewiarygodne, że
znowu i znowu pozwalam, żeby budowało moją codzienność. Nie, ja wcale nie mam
tej kontroli, wcale nie buduję tej codzienności, to ona mnie pożera, pożera mi
mózg i umysł, wszystko mi zjada po kawałku, tak żeby wypluć kolejnego gniota,
który zakończy swoje życie w ciepłych kapciach, po latach męczenia się z
tablicą na fejsie i kolejkami w biedronce.
Dlatego tak
sobie myślę, że twoje słowa nadają moim sens... Nie śmiej się, wiem, że to
infantylnie brzmi, ale naprawdę z tobą mogę szczerze porozmawiać o wszystkim,
nie o niczym. Nie ma z tobą prostej gadki o romansie Roberta i Krsisten, nigdy
nie zapytasz mnie, co tam w szkole, nie pozwolisz użalać się nad losem czy truć
o pierdołach.
Pytałeś o moją
filozofię...
- Tak, ale
dzisiaj już muszę się ulotnić, mam wykłady.
- Do jutra?
- Osiemnasta?
- Tak. Natchnienia!
- Raczej
koncentracji, facet ma strasznie flegmatyczny sposób prowadzenia zajęć, jedyne
co z nich pamiętam, to jego nieustanną walkę z opadaniem prawej powieki, tik
jakiś chyba... A ty się już nie zadręczaj tą całą codziennością, spróbuj
ugryźć, tak żeby ją zabolało. W końcu bez ciebie, by jej nie było.
- Masz
rację. Jak zawsze. Pa
Filip
zmienił swój status na niedostępny.
Anka zmieniła
swój status na niedostępny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz