piątek, 17 sierpnia 2012

Odsłona No.1


 - A czego ty byś chciała? 
- Ja? Ja chcę istnienia, a nie odpychającej monotonnej egzystencji! Inteligentnych rozmów wieczorami w knajpie w dymie papierosowym, przeżyć, emocji, doświadczeń! Czegoś nowego, a nie ciągle - szkoła, dom, szkoła. Mnie to już nudzi, dręczy, mnie to już  dobija. Jak można tak mało tego życia mieć dla siebie? Zabijamy wszystko, co prawdopodobnie byśmy pokochali, bo nikt nas nie nauczył, że to trzeba pielęgnować. Myślisz, że mnie krytykują za moją filozofię i życiowe cele? Phi, nikogo to nie obchodzi, gdzieś mają moje przemyślenia, weltschmerze i inne pytania bez odpowiedzi, wszystko to jest tylko moje i niczyje. Gdy masz problem z doborem naturalnym, który nieźle namieszał w teorii boga-projektanta, to w domu odpowiada ci głucha cisza... A jak spodnie mają dziury w różnych dziwnych miejscach, to zaraz sypie się lawina komentarzy, jak ty wyglądasz, co ty sobą reprezentujesz... W dupie za przeproszeniem mają wszyscy istnienie, liczy się przetrwanie, bycie, a w tym byciu liczy się jak? nie dlaczego?.
- A jaką ty masz tę filozofię i cele? ;P
-Widzisz?! Nawet ty sobie kpisz, choć jesteś jedyną osobą, z którą mogę pogadać. Nie lubię mówić w próżnię, a większość moich rozmów to właśnie takie biadolenie o bzdetach, które pochłania eter. Jeśli chciałabym szanować słowa, to wypowiadałabym zaledwie kilka na dzień. Może to byłby ciekawy eksperyment – oszczędność słów, przecież i tak 70 procent naszej komunikacji to mowa ciała. Za bardzo sobie jednak cenię erudycję i siłę mowy i to cholernie przyjemne uczucie, gdy się powie coś, co dławi twojego partnera konwersacji jego własną śliną.
Czasami jednak nie mam kontroli nad słowami. Właściwie, to rzadko mam nad nimi kontrolę, chyba tylko jak jestem na scenie. Może dlatego scena mnie tak pociąga, to poczucie, że coś w pełni zależy tylko ode mnie. Silna jest we mnie ta chęć bycia samej sobie. Kojarzysz ten wiersz  Mirona „być sobie jednym / taki traf mi się” ? Dla mnie to dramatyczne marzenie o całkowitej autonomii, tylko coraz częściej się przekonuję, że ona jest niemożliwa.
A takie słowo codzienne jest puste. To głupie ‘cześć’ rzucane z grzeczności osobom, których za kilka lat nawet nie będziesz pamiętać. Rozmowy o pogodzie, które są i zawsze będą odpowiedzią na każdą ciszę, suchary, najnowsze demoty, co ten i tamten „odwalił”, jaki zboczony żart rzucił dzisiaj pan od fizyki... Niewiarygodne, że znowu i znowu pozwalam, żeby budowało moją codzienność. Nie, ja wcale nie mam tej kontroli, wcale nie buduję tej codzienności, to ona mnie pożera, pożera mi mózg i umysł, wszystko mi zjada po kawałku, tak żeby wypluć kolejnego gniota, który zakończy swoje życie w ciepłych kapciach, po latach męczenia się z tablicą na fejsie i kolejkami w biedronce.
Dlatego tak sobie myślę, że twoje słowa nadają moim sens... Nie śmiej się, wiem, że to infantylnie brzmi, ale naprawdę z tobą mogę szczerze porozmawiać o wszystkim, nie o niczym. Nie ma z tobą prostej gadki o romansie Roberta i Krsisten, nigdy nie zapytasz mnie, co tam w szkole, nie pozwolisz użalać się nad losem czy truć o pierdołach.
Pytałeś o moją filozofię...
- Tak, ale dzisiaj już muszę się ulotnić, mam wykłady.
- Do jutra?
- Osiemnasta?
- Tak. Natchnienia!
- Raczej koncentracji, facet ma strasznie flegmatyczny sposób prowadzenia zajęć, jedyne co z nich pamiętam, to jego nieustanną walkę z opadaniem prawej powieki, tik jakiś chyba... A ty się już nie zadręczaj tą całą codziennością, spróbuj ugryźć, tak żeby ją zabolało. W końcu bez ciebie, by jej nie było.
- Masz rację. Jak zawsze. Pa
Filip zmienił swój status na niedostępny.
Anka zmieniła swój status na niedostępny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz